11 marca 2009

Stare wierszydło.

Próbka mojej pseudopoezji, sprzed 1,5 roku bodajże. Troche kiczu, troche stylizacji ale w sumie lubię ten wiersz ;)

Odnalezione na dysku na odowiedź dla Mańka ;*

"Walka odśrodkowa"

W więdnieniu słońca, całowana mrokiem.

przekwita dzień otoczony snem. 


Nieskończona… 
i uśpiona w kolorycie bladym 
Niewinnie skażona krwi ubytkiem 
w moim głucho wołającym ciele, 
zdławiona strachem. 

Upamiętniona… 
i przez moje fobie wyobrażona 
Pozbawiona cienia 
jak lustrzanego odbicia 
krzyczącego zabij. 

Zabójcza gra 
serce omdlałe, nieprzytomne... 
Oderwany wzrok ślepego 
na mojej piersi spoczywa 
A w oczach się błyszczy tragizm 

Wpółżywa, 

Umierająca. 

Wpółmartwa, 

Zmartwychwstająca.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

bardzo ciekawie zapowiadajacy sie blog, Alexandro.
diferenta

Anonimowy pisze...

Kiedyś pisałaś o sobie jako o wątłej, zadręczonej strachem i nieakceptującej siebie osoby. Dziś jednak prezentujesz przesadną pewność siebie. Które oblicze jest prawdziwe? Może oba się nakładają.